sobota, 9 października 2010

Janusz Rudnicki

Na dowód tego, że czytam czasem jakąś książkę z tych lepszych lektur, chciałem polecić jednego polskiego pisarza. [W tym miejscu, dwie trzecie czytelników mówi – boooooring! – i całkiem słusznie naciska taki krzyżyk w prawym górnym rogu witryny internetowej. Jeżeli jednak tego nie zrobiłaś/zrobiłeś, poznasz przynajmniej ze dwie barwne anegdoty zawierające słowa powszechnie uznane za wulgarne, czyli to co ludzie tak prostaccy jak my, lubią najbardziej.]



Janusz Rudnicki w tym roku był nominowany do nagrody fundowanej przez znanego producenta odzieży sportowej. Jak można się domyślać nagrody tej nie zdobył. Zdobył ją Pan Tadeusz Słobodzianek za książkę „Nasza klasa”. Nic nie mam do tego autora, książki oczywiście nie czytałem – bez przesady, nie wszystkie naraz – ale nagroda wydaje mi się dość pretensjonalna i do bólu poprawna, z gatunku tych so gazeta wyborcza stylin’. Cytując źródło - Akcja "Naszej klasy" osnuta jest wokół pogromu w Jedwabnem w 1941 roku. Opowiada o uczniach i uczennicach jednej klasy szkoły powszechnej, Polakach i Żydach z małego miasteczka na wschodzie Polski. Razem uczą się, bawią, wchodzą w dorosłość, aby podczas wojny stać się dla siebie katami i ofiarami.

No proszę Państwa, no ileż można wałkować ten temat, umieram z nudów, przecież filosemityzm już od dawna jest niemodny. To już się skończyło – Szalom na Szerokiej, Nigel Kennedy grający z Kroke, kupowanie menory jako durnostojki i stawianie jej na półce koło miniaturki wieży Eiffla, muszelek z Bałtyku i tatrzańskiej ciupagi. Znając Gazetę Wyborczą (przez ukochanych a rebours prawicuchów zwaną również Wybiórczą wymiennie z Gadułą Wyrodną), za kolejnych 20 lat dalej będzie istniał tylko temat Jedwabnego i zadawanie pytań młodym Polakom: Czy już się Stasiu pogodziłeś z Twoim rówieśnikiem z Izraela? Czy Patryczku przeprosiłeś Goldę za grzechy pradziadka? A jak wiadomo, Patryczek najchętniej zapytałby Goldę w stylu małego Romka Polańskiego – Dymasz się?

Disclaimer. Jako człowiek wykształcony, wyrobiony w towarzystwie oraz czytający Gazetę Wyborczą, pragnę niniejszym zapewnić, iż nie jest moim celem obrażenie czyichkolwiek uczuć, w szczególności Żydów czy Polaków. Ubolewam nad Jedwabnym. To było megachujowe zachowanie ze strony moich rodaków i nie usprawiedliwia nas to, że inne nacje nie mniejsze kurewstwa nam wówczas wyrządzały. Kali nie mieć racji, twierdząc, że jak on to dobrze, a jak jego to niedobrze.



Do rzeczy, bo pół tekstu gotowe, a ciągle nie na temat. Zaczęło się od wywiadu, który przeczytałem z Rudnickim, w którym np. tak opowiedział o tym jak poznał trzecią żonę - Kiedy się poznawaliśmy, powiedziałem: "Chujem ci z oczu patrzy", na co ona: "Bo się w nich odbijasz", albo jaka jest różnica między stosunkami sąsiedzkimi w Niemczech i w Polsce - W Niemczech, jeśli przeszkadzałbym sąsiadom, dostałbym pismo urzędowe, że w związku ze skargami prosimy, w przeciwnym razie naruszenie przepisu takiego i takiego. A u nas? Zapukałby do moich drzwi sąsiad i powiedział: panie Rudnicki, mówię tu do pana w imieniu lokatorów, przestałby pan kopcić na naszym wspólnym balkonie i stawiać tam słoiki, bo nas to po prostu, za przeproszeniem, wkurwia. A pan Rudnicki powiedziałby: dymię przecież w kosmos. A co to wy, gwiazdy, kurwa, że wam to przeszkadza?, albo o symbolach w literaturze - Do symboli w prozie to mam stosunek więcej niż przerywany. Symbole to taki rodzaj gimnazjalnego quizu. I ta satysfakcja, że się je odgadło, ojej. Symbol to objazd. A ja wolę prosto, choćby po dziurach.

Więc od razu mi się spodobał, bo zwęszyłem kapitalne kpiarskie, ironiczne i cyniczne podejście do rzeczywistości. Przeczytałem zatem opowiadania „Śmierć czeskiego psa” i sprawiło mi to radość, bo w większości są zajebiste. Jednocześnie afirmacja świata i zgorzknienie. Na przemian depresja i śmiech. Mizantropia i wiara w człowieka. Więc generalnie nieistotne czy na Najka Rudnicki zasłużył czy nie, polecam przeczytanie. Z pewnością spodoba się każdemu, kto lubi klimaty Głowackiego, Himilsbacha, Andermana. Na zachętę powiem, że opowiadania liczą tylko niecałe 200 stron dużą czcionką w wydawnictwie WAB, więc bardzo nie boli.

sobota, 2 października 2010

Na salonach

Ostatnio spędzałem dużo czasu w domu. Uczyłem się. Przez to się nudziłem. Nuda doprowadziła mnie do desperacji. Desperacja doprowadziła mnie do sprawy najgorszej, do surfowania po sieci Internet. Tu natomiast czekał (czekał od bardzo dawna) demon w sensie ścisłym. Portal www.salon24.pl (w skrócie portal ów skupia środowiska prawicowe, prawicowe bardziej oraz prawicowe najbardziej).

Nie czas tutaj by cytować Stanisława Lema – „Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, póki nie skorzystałem z Internetu”. Nie czas by tłumaczyć, że portalów ci u nas dostatek, a gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. Wreszcie nie czas by mówić, że to tylko nieszkodliwi internauci.

A jednak! Czytam i się przerażam. No najnormalniej w świecie ci ludzie mają rację! Nie zwariowałem! Jakby nie patrzeć. Całe świadome życie żyłem w błędzie, głosowałem nie na te partie co trzeba, nieprawomyślne poglądy dzieliłem, niewłaściwe wartości (a w zasadzie ich brak) wyznawałem. Źle się prowadziłem, ale Pan Bóg z nieba dobrotliwie pokiwał palcem zrzucając klapki z oczu – Nie idźże tą drogą! - wskazując na szybką ścieżkę ku prawdzie, dobru i sprawiedliwości pod stosownym adresem internetowym.



Pierwsza rzecz. Ludzie z portalu salon24 w znakomitej większości widzą świat prostym, w którym wszystko jest jasne, logiczne i spójne. Nie od dziś głosiłem nieśmiało tezę, że tego rodzaju przeświadczenie wiedzie w najlepszym razie do mentalnego faszyzmu (a jak wiadomo faszyzm to oznaka krótkiego siusiaka).

Druga rzecz. Ludzie z portalu salon24 są potwornie nudni. Jest to nuda wiekuista znamionująca mentalnych starców i zgredów, a zakładam, że jednak większość użytkowników wieku chrystusowego jeszcze nie dożyła. Ja rozumiem, że można być republikaninem w wieku lat 65 i podpalając cygaro pierdolić nieznośnie mentorskim tonem o moralności i pouczać młodzież jak żyć. Ale w wieku dwudziestu lat?

Trzecia rzecz
. Ludzie z portalu salon24 są grafomanami i czytają potworne ilości książek. Owszem przeczytam czasem jakąś książkę z tych lepszych lektur i znanych aktorów, pisarzy znaczy się, śmiem twierdzić, że nawet trochę ponad średnią wyrastam. Ale też zdaję sobie sprawę, że wraz z kolejną przeczytaną książką nie zwiększa mi się linearnie inteligencja, czyli zupełnie odwrotnie niż u użytkowników wzmiankowanego portalu. Mao Zedong pochłaniał jedną książkę za drugą, niemniej niż trzy dziennie jebany czytał, a jego wachlarz zainteresowań czytelniczych sięgał od klasyków starożytnej filozofii po przepisy kucharskie. Jak wiadomo, cały chuj z tego czytania dla Chińczyków wyszedł i na obiad zęby w ścianę wbijali.



Disclaimer. Nie utożsamiam prawicowców z idiotami (z zasady). W dalszym ciągu, choć z coraz większym zdumieniem, dopuszczam, że ktoś może wierzyć, że Jarosław Kaczyński ma rację. W ostateczności dopuszczam, że nawet młodzi ludzie mogą go wspierać. Ale żeby się tym w wolnym czasie, w sposób absolutnie grafomański i nachalny, chełpić? Ale żeby płodzić cztery opasłe teksty codziennie, z których wynikają tylko groźby Rosji, Unii Europejskiej, Michnika i Geremka (pamiętacie słynny transparent na pogrzebie – „Dziękujemy Ci Boże, że już go od nas zabrałeś”)? Ale żeby czytać Nasz Dziennik i oglądać TV Trwam? Taa, znowu Bismarck miał rację – „Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie łajdakiem”.